TEST AUDIOBYTE BLACK DRAGON – MISTRZ DRUGIEGO PLANU

 

Black Dragon – Czyli jak zaprzyjaźniłem się z czarnym smokiem…Firma Premium Sound z Sopotu użyczyła nam na testy świetny przetwornik cyfrowo-analogowy rumuńskiej firmy Audiobyte. Produkty z Europy wschodniej od bardzo długiego czasu wykorzystywane są w urządzeniach high-end. Spójrzcie chociażby na tak bardzo poszukiwane rosyjskie kondensatory olejowe, czy też lampy militarne. Wygląda na to, że sąsiedzi zza południowo-wschodniej granicy znają się na rzeczy i robią pełnowartościowe produkty. Firma utworzona w 1999 roku przez Pana Nucu Jitariu produkuje (jak możemy wyczytać na stronie producenta) sprzęt, który nie ma odzwierciedlenia w jakichkolwiek innych produktach konkurencji. Zdaniem producenta jest jedyny w swoim rodzaju, co dodatkowo nakręciło nas na przeprowadzenie tego testu. Czy kierunek wschodni jest dobrze obranym azymutem ? Nadszedł czas, aby się przekonać.

 

.

Budowa

Na pierwszy rzut oka Black Dragon nie odróżnia się niczym. Czarne pudło z dużym czytelnym wyświetlaczem, dwoma przyciskami i gniazdem słuchawkowym na froncie. Rzec można, taki standard w dzisiejszych czasach. Ale jak się już go podłączy do prądu i do źródeł, oczom ukazuje się nam coś, co mi osobiście się bardzo spodobało. Wyświetlacz jest bardzo czytelny. Co prawda ilość wyświetlanych informacji nie jest powalająca, ale jest w zupełności wystarczająca. Mamy dostęp do podstawowych informacji takich jak gęstość odtwarzanej muzyki, z jakiego źródła gramy oraz czy używamy filtra, czy też nie. Gabarytowo jak na przetwornik cyfrowo-analogowy czarny smok jest dość pokaźny. Dobrze spasowana aluminiowa, żebrowana obudowa robi niezłe wrażenie, ale jak już wspomniałem są urządzenia podobne, oczywiście jeżeli chodzi o wygląd.

 

 

Bardzo mi się podoba funkcja regulacji poziomu głośności. Jest to bardzo wygodne z punktu widzenia użytkownika takiego jak ja – z lekką nadwagą i leniwego :). Bardzo przydatną funkcję spełnia w przypadku odsłuchów na słuchawkach. Możemy idealnie wyregulować poziom głośności do naszych upodobań i co bardzo istotne – tutaj muszę nadmienić, że skoki regulacji są dość “delikatne”. Skala od 0 do 127 to dość spory rozrzut – sami przyznacie, prawda? Wzmacniacz słuchawkowy pracuje w klasie A.  Jeżeli ktoś używa w słuchawkach złącza mini jack, powinien się zaopatrzyć w adapter mini jack – Jack 6,3mm – producent właśnie tego typu gniazdo zastosował w swoim urządzeniu. Z tyłu urządzenia mamy właściwie pełen pakiet.

 

 

Możemy podłączyć smoka z komputerem pod gniazdo USB, użyć go jako transport dla naszego ulubionego CD poprzez złącze COAX. Dostępne mamy również wejścia Optyczne, AES/EBU oraz I2S. Dla tych, którzy lubią eksperymentować z przewodami zasilającymi, producent w prawym górnym rogu umieścił gniazdo IEC. Całości dopełniają wyjścia. Dostępne mamy klasyczne wyjście RCA oraz wyjście XLR. W środku “smok” zbudowany jest bardzo schludnie. Spore wrażenie robi zasilanie. Dwa trafa toroidalne z pokaźną baterią kondensatorów odpowiada na pytanie, czemu Black Dragon jest takich rozmiarów. Urządzenie przyjmuje sygnał cyfrowy do 384 kHz/24-bit oraz w standardzie DSD 64/128. Całość usadowiona jest na eleganckich nóżkach antywibracyjnych, które dodatkowo uniemożliwiają przypadkowe przemieszczanie się urządzenia. Pozostaje jedno podstawowe pytanie… jak te 4 kilogramy aluminium i elektroniki radzą sobie z muzyką? Jak brzmi Rumuński zawodnik? Postaram się opisać pokrótce, jakie wnioski wysnułem po podłączeniu “smoka” w system.

 

 

Brzmienie

Zacznę w dość nietypowy dla siebie sposób – wielkim znakiem zapytania był dla mnie wzmacniacz słuchawkowy. Spróbowałem zatem najpierw przesłuchać kilka płyt na słuchawkach. Smok świetnie sprawdza się przy Jazzie. Wyciąga całą masę szczegółów, jest dość plastyczny w dolnych zakresach, średnie tony brzmią naturalnie. Da się jednak odczuć, że Black Dragon faworyzuje górne rejestry. Brzmienie jest konturowe w całym zakresie, szarpnięcia w struny są mocno odczuwalne, wszelkiego rodzaju elementy, że tak to nazwę “drugoplanowe” przedstawione są w taki sposób, że nie ma mowy, aby je przegapić. Nie dają o sobie zapomnieć. Jeśli ktoś szuka chirurgicznie dokładnego dźwięku, powinien spróbować Audiobyte. Jeden element jest dość specyficzny i może miejscami dość irytować. Podczas zmiany utworu (słuchałem przez wejście USB) gdy zmienia się gęstość pliku słychać specyficzne pyknięcie. Po pewnym czasie da się do niego przyzwyczaić. Najważniejsze, że ze słuchawek płynęła muzyka :). Przesłuchując Modern Jazz Quartet znalazłem informację, że jest możliwość zdalnego sterowania “Smokiem”. Pośpiesznie udałem się do Google Play, wpisałem Audiobyte i na pierwszej pozycji w wyszukiwaniach znalazłem remote control ! Wygoda, w czystej postaci pojawiła się na ekranie mojego smartfona. Pilot działa poprzez moduł Bluetooth i po zainstalowaniu nie musiałem nawet włączać tego modułu w komórce, aplikacja sama go załączyła i automatycznie sparowała się z urządzeniem. Mamy co prawda tylko podstawowe funkcje takie jak : ściszanie, podgłaśnianie, mute, wybór źródła, włączanie firmowego filtra oraz wyłączanie wyświetlacza typu DOT. Dla mnie osobiście ten wyświetlacz dodaje Audiobyte’owi uroku i zostawiłem go włączonego. Po przesłuchaniu dwóch płyt Modern Jazz Quartetu, Mad Season – Above,  Kraftwerk oraz Johna Coltrane – My favorite things, nadszedł czas na podłączenie czarnego smoka do głównego systemu. Podłączyłem cyfrowo CD, komputer pozostał jako “backup”. Muszę przyznać zaszły zmiany, ale nie były one drastyczne. Po pierwszych utworach nie da się nie zauważyć, co jest największym atutem Black Dragona. Budowanie sceny muzycznej jest po prostu genialne. Każdy najmniejszy element można bez najmniejszego problemu wskazać palcem na wirtualnej scenie. Świetnie odczuwalne jest to chociażby w utworze “500 Miles High” z płyty The Boston Three Party, gdzie Airto Moreira swoimi “przeszkadzajkami” wyprowadza nas na wysokość 500 Mil :), Każdy najmniejszy ruch, przemieszczenie się jest momentalnie odwzorowane na scenie muzycznej. Niesamowite uczucie. Holografia na najwyższym poziomie. Jak opisałbym dźwięk wydobywający się z kolumn po podłączeniu Audiobyte’a? Jest podobny do tego, który uzyskałem na słuchawkach. Konturowy, szybki w całym paśmie. Przyzwoicie oddaje frakturę instrumentów, szarpnięcia strun są porównywalnie dobrze odczuwalne, jak w przypadku odsłuchów na słuchawkach. Najniższe rejestry nie są tak dosadne jak w przypadku wzmacniacza słuchawkowego. Muszę przyznać, żeńskie głosy podobały mi się bardziej w wykonaniu Black Dragona, ale męskim również nie brakowało odpowiedniego ciężaru. Jak dłużej się wsłuchamy w muzykę jazzową, wszelkiego rodzaju instrumenty dęte brzmią naprawdę przekonująco. Odpowiedzialna jest za to równowaga tonalna testowanego urządzenia. Brzmienie ciągnie delikatnie ku górze pasma. W moim systemie wspierałem  się wyłączeniem firmowego filtra co łagodziło dźwięk. W ciemniejszych systemach filtr może wprowadzić troszkę życia w system. Jeżeli jednak miałbym podsumować to urządzenie, określiłbym je mistrzem drugiego planu.

 

 

Podsumowanie

Rumuński przetwornik to jedna z pozycji, której trzeba spróbować u siebie w systemie, jeżeli poszukuje się dobrego kompana na lata. Black Dragon jest w stanie zbudować scenę muzyczną w tak realistyczny sposób, utworzyć wokół muzyków i instrumentów tyle audiofilskiego czarnego tła, że znalezienie konkurenta w tym zakresie może być bardzo trudne. Sporych rozmiarów, czytelny wyświetlacz typu DOT, dodaje mu szyku i cieszy oko. Dzięki zastosowaniu firmowego filtra, możemy tuningować dźwięk, jeżeli to wymagane, co bardzo istotne, możemy to zrobić błyskawicznie za pomocą naszego smartfona. Czarny smok jest przetwornikiem dla osób, które cenią sobie dużą ilość szczegółów, lubią szybki i konturowy dźwięk oraz stawiają na ocean przestrzeni. Dla nas to będzie zawsze “mistrz planów”.

Te wszystkie czynniki zaważyły na przyznaniu naszej rekomendacji i wyróżnienia „AUDIOMUZOFANS RECOMMENDATION”

 

Sprzęt użyty do testu        

Źródło: Abrahamsen V6.0 – upgraded, Denon 3910, Braun PS 450 z wkładką Shure M97xe, Vincent s4
Głośniki: Zaph ZD5, Focal Zoller Suspense,
Wzmacniacz : Baltlab Epoca III, Audio Research vsi55 na lampach Psvane Treasure Mark II KT88,

Okablowanie sygnałowe: AriniAudio Individual, SMK Audio
Okablowanie Głośnikowe: Eagle Cable,Tellurium Q Blue

Listwa zasilająca: Taga Harmony PF-1000
Kable zasilające: DIY

Adaptacja akustyczna :  Panele uniwersalne FiberPRO Mega Acoustic

 

Specyfikacja techniczna:

•    Pobór mocy (max): 35W
•    Wymiary: 240 x 300 x 90mm
•    Waga: około 4m5kg
Złącza (wejścia):
•    USB, typ B wysokie szybkości
•    S/PDIF koaksjalny, 75Ω
•    AES/ABU, 110Ω
•    Toslink
•    I2S/DSD poprzez HDMI (LVDS)
Złącza (wyjścia):
•    RCA – max 10Vpp
•    XLR – max 20Vpp
•    Wyjście słuchawkowe 800mW/32Ω
Wspierane częstotliwości:
•    44,1 – 384 kHz przez USB, I2S (PCM)
•    DSD64 i 128 poprzez USB
•    44,1 – 192 kHz na SPDIF, AES/EBU
•    44,1 – 96 kHz na Toslink
Rozdzielczość bitowa:
•    32 bity poprzez I2S i USB
•    24 bity poprzez S/PDIF, AES/EBU, Toslink
Kompatybilność USB:
•    Bez sterowników dla Mac i Linux
•    Sterowniki ASIO/WASAPI dla Windows XP, Windows 7, Windows 8

Cena: 7 490,00 zł

 

Do nabycia: 

Premium Sound

makerAleja Niepodległości 645 B 81-855 Sopot

https://www.premiumsound.pl/

https://www.premiumsound.pl/audiobyte-black-dragon.html

 

redakcja; audiomuzofans.pl