Nikomu z nas nie przyjdzie do głowy, by używać szarego mydła a włosy myć tym samym specyfikiem, co nogi. Środki do prania różnią się od siebie diametralnie – jedne do białego a drugie do wełny. Mamy osobny płyn do płytek w łazience i zupełnie inny do paneli… a płyty winylowe wciąż myjemy „forumową” IPA a igłę czyścimy taką samą IPA – tyle, że szczoteczką do rzęs. Ale na naszych oczach wyrosły eleganckie butiki proponujące doskonały płyn do igieł za 90 zł, plastikową poziomiczkę za kolejne 90 zł a koncentrat do mycia płyt za 180 zł, rewolucyjny żel do igieł za 219 zł. To dobrze, że są takie butiki; one mają swoich wiernych Klientów, którzy wierzą w cudowną moc tego, co drogie, zresztą nie tylko w tej dziedzinie. Przez moje ręce przeszły wszystkie „butikowe” produkty i nie mam zastrzeżeń do ich skuteczności, ale zwyczajnie nie stać mnie na ich codzienne stosowanie a żyję w głębokim przekonaniu, że higiena gramofonu i płyt jest bezwzględną koniecznością, więc zaczalem szukać podobnych a tańszych specyfików. Wiem bowiem, i nie jest to wiedza teoretyczna, że koszt produktu w coraz mniejszym stopniu zależy od tego, z czego i jak jest wytworzony. O cenie decyduje dzisiaj pozycjonowanie produktu, marketing, marże. Drogie ceny specyfików do higieny gramofonu i płyty a także mała świadomość wagi tych procesów sprawiła, że wciąż są melomani , którzy uważają, że nic lepszego od polskiego gramofonu z lat 70tych nie istnieje, a dyskusje o brudzie na gramofonowej igle uznają za jakieś legendy. Czy ktoś słyszał, żeby ustawiać antyskating w Bambino, kto to wiedział takie fanaberie. Ok – tych zostawmy, niech się we własnym sosie kiszą. Zostawmy też i tych, dla których sprzęt – zestawiony przez „wybitne studio audiofilskie” – stanowi modne wyposażanie salonu. Zwracam się do tych, których jednoczy pasja do muzyki i potrzeba doskonalenia sprzętu tak, by coraz piękniej ta muzyka grała. Chcę Was namówić, żebyście porzucili te najprostsze metody i środki gramofonowej higieny osobistej i zechcieli zrobić solidny krok naprzód bez konieczności brania kredytu hipotecznego.
Zacznijmy po kolei.
Wyładowania elektrostatyczne. To te suche, nieregularne trzaski, to niemiłe przyklejanie się maty do płyty i owo przyciąganie przez płytę włosków na ramieniu.
Tutaj skuteczny będzie mix kilku działań:
1. Mycie płyty – wszelkie ładunki „utopią się” – nie trzeba nawet specjalnych środków antystatycznych, choć one pomocne. To mycie nie tylko pozbawia płyty ładunków, ale i dokładnie czyści rowki.
2. Używanie maty elektostatycznej. Dotychczas był to produkt praktycznie niedostępny, ale rozwój specjalnej dziedziny nauki i przemysłu z symbolem ESD pozwolił na stworzenie specjalnych, antystatycznych mat, które odbierają ładunki całą powierzchnią talerza (jeśli metalowy) lub szpindlem czyli trzpieniem (jeśli talerz akrylowy).
3. Oczywiście właściwe uziemienie gramofonu i pomocniczo używanie szczoteczek czy pędzli do płyt, które się nie elektryzują.
Ramię i wkładka – tutaj także potrzebna codzienna higiena, do której należeć powinno:
1. okresowa kontrola nacisku za pomocą precyzyjnej wagi.
2. okresowa kontrola antyskatingu – gładka płyta
3. wysokość ramienia – poziomiczka
4. Prawidłowa długość i kąt – przymiar.
5. Czyszczenie płynem igły– to zależne od tego, jak zakurzone mamy płyty i jak często ich słuchamy, ale pogorszenie własności sonicznych brudnej wkładki usłyszy każdy. Przestrzegam przed używaniem mocnego alkoholu (znów IPA), ponieważ ten potrafi rozpuścić żel, na którym mocowane są współczesne igły. Dlatego powinniśmy stosować miksturę, która zawiera tyle alkoholu, by swobodnie wyparował ale był bezpieczny dlahttps://vinylspot.pl/pl/p/plyn-do-czyszczenia-igly-gramofonu/1577 igły oraz dobrze dobrany detergent, żeby pozbyć się tłustego nalotu. To proces, który powinniśmy przeprowadzać pod lupą i z wyjętą wkładką.
6. Czyszczenie igły żelem – to świetny i bardzo nowy sposób na codzienną higienę igły. Ten żel działa tak, że zanurzamy się swobodnie igłę a kiedy ja wyciągamy, cały, ten codzienny brud zostaje w żelu. To o tyle dobry środek, że nie powoduje niebezpieczeństwa przekrzywienia, czy zniekształcenia igły, bowiem nasza ingerencja ogranicza się do swobodnego opuszczenia i podniesienia igły.
Higiena płyt – wspomniałem o tym przy okazji wyładowań elektrostatycznych, ale dodam kilka istotnych elementów.
1. Okładki zewnętrzne – czasem brudne, zaniedbane, z zapachem pleśni Trzeba je choć przemyć (spryskać) wodą z odrobiną detergentu tak, by nie zniszczyć druku. Lepiej przeprowadzić próbę na kawałku okładki,choć jeśli płyta pokryta folią, lub lakierowana – woda z detergentem nie zaszkodzi.
2. Likwidacja starych naklejek – warto kupić taką suszarkę do ściągania starego lakieru (są w marketach budowlanych) , podgrzać niższą temperaturą miejsce z naklejką (oczywiście wcześniej wyjmując płytę) i za mniej więcej 20 sekund delikatnie zdjąć naklejkę z klejem. Absolutnie nie polecam żadnych środków w płynie ułatwiających zdejmowanie naklejek.One zdejmują wszystko, nie tylko naklejkę ale i druk.
zdj. z arch. audiomuzofans.pl „Targi High End Munich 2017”
3. Mycie płyt – to bezwzględnie obowiązkowy zabieg a za absolutnie najskuteczniejsze uważam funkcjonujące na rynku myjki ultradźwiękowe. Odkąd pojawiły się rzemieślnicze myjki, budowane na bazie gotowych wanien ultradźwiękowych stosowanych w medycynie – ich cena stała się dostępna dla niemal każdego fana winyli. Istotny jest tutaj środek, jakim myjemy płyty – popularna IPA niestety śmierdzi i nie jest skuteczna w usuwaniu tłustych plam. Laboratoria chemiczne opracowały całą, dużą paletę środków stosowanych w myjkach ultradźwiękowych, ale dobranie środka dostosowanego do wymagań winylowej płyty nie jest ani proste ani łatwe. Większość gotowych środków działa zbyt agresywnie na delikatną strukturę winyla.
4. Suszenie płyt – w przypadku dobrze dobranego środka nie potrzebna jest specjalna suszarka odsysająca płyn, bo ten wymieszany z wodą demineralizowaną zapewnia dostateczną czystość płyty.
5. Nowe wewnętrzne okładki – jeśli zastępują stare, zużyte, lub papierowe, to ich rodzaj nie ma kluczowego znaczenia. Natomiast, jeśli zależy nam na utrzymaniu płyt, w doskonałej kondycji to lepiej stosować te z certyfikatem ESD.
W ciągu roku prac badawczych udało się zgromadzić w jednym miejscu w zasadzie wszystkie środki, które służą higienie gramofonu i płyt to vinylspot.pl.
Zapraszam
Wojtek Padjas
redaktor
„Muzyka spod igły„ w RMF CLASSIC