TEST MUSICAL FIDELITY M3si – KLASYCZNY UNIWERSALNY

Wzmacniacze marki Musical Fidelity bardzo dobrze mi się kojarzą, pamiętam jak na początku lat 90-tych „śliniłem się” do serii elektra która przyciągała swoi powściągliwym wyglądem nie to co Japońskie konstrukcje wówczas a i brzmieniowo również miało coś innego, ciekawego do zaoferowania. Mój drugi poważniejszy kontakt był w momencie zakupu wzmacniacza przez kolegę, gdzie porównywaliśmy AA Pucciny SE z MF A3, który wydaję się był bezpośrednim przodkiem testowanego u Nas M3si.

Warto myślę wspomnieć o serii sympatycznych „prosiaczków”  czy w obecnym okresie o stosowaniu lamp elektronowych ale nie takich popularnych lecz szczytowym rozwiązaniu tej technologii czyli Nuwistorów.

Budowa:

Wzmacniacz M3si to klasyczna integra która jest dostarczona w dużym kartonie a w nim dodatkowo zapakowana w welurowy worek. W Kartonie mamy zapakowany pilot, instrukcją i rękawiczki przyznam że wygląda to na pakowanie wzmacniacza lampowego bardziej niż klasyczny tranzystor zatem bardzo solidnie i na plus. Wzmacniacz dostępny jest w dwóch wariantach kolorystycznych czarnym i srebrnym, na wyposażeniu mamy również w pełni funkcjonalny pilot zdalnego sterowania.

 Ogólnie z zewnątrz wygląda bardzo masywnie i trzeba przyznać że jest dość głęboki, Na przednim panelu znajdziemy w centralnym punkcie regulator głośności oraz dwa rzędy manipulatorów po obu stronach.

W odróżnieniu do poprzednich serii trzeba przyznać iż jest to powrót do klasyki, szkoda lubiłem ten dawny trochę ekstrawagancki design produktów A. Michaelsona.

 No dobra, do Musical Fidelity możemy podłączyć aż 4 wejścia liniowe plus gramofon z wkładką typu MM oraz skorzystać z wbudowanego DAC-a czego nie było w poprzednim modelu, widać idzie z duchem czasu. Jedno z wejść można wykorzystać np. do współpracy z procesorem/ampli-tunerem A/V i możemy również skorzystać  z wyjść niskopoziomowych. Wróćmy to DAC-a z którego aby skorzystać musimy wpiąć się w klasyczne gniazdo typu B, z danych producenta port przyjmuje sygnały PCM a maksymalnej częstotliwości 96kHz i rozdzielczości 24 bitów uff tyle na temat przetwornika cyfrowo analogowego  nie jestem fanem plików, dobrze chociaż że producent zastosował plug&play i nie trzeba niczego instalować na kompie bo inaczej nawet bym tego nie dotknął.  Gniazda RCA jak i głośnikowe wyglądają solidnie nie ma problemu z przyłączaniem różnych przewodów.  Znając budowę wewnętrzna wiemy iż jest to klasyczna końcówka mocy wykorzystująca parę tranzystorów na kanał, zbudowana prawie w całości na jednej płycie PCB z solidnym transformatorem zasilającym.

.

Brzmienie

Obiegowa opinia o produktach tej zasłużonej Angielskiej marki mówi nam o ciepłym, zaokrąglonym brzmieniu, a jak w naszej redakcji wypadł model M3Ssi ?.

Zacznę od ogólnego pierwszego wrażenia, ktoś tu chyba wpiął korektor w sygnał dźwiękowy jak mawia mój znajomy „uśmiech DJ-a” ale zaraz to było tylko kilka pierwszych dźwięków i należało poczekać na dojście do właściwych parametrów bo później zmiana był już konkretna. Jedziemy, co to za tranzystor który ma jakieś takie maniery wzmacniacza lampowego, niby najtańsza „duża” integra od Musical Fidelity i takie zachowanie ! musi się nagrzać, w sumie dobrze jest czas na zrobienie kawy.

Na start poważnego słuchania  wrzucamy Roxy Music, no to teraz już jest odrobinkę ciepła, dźwięk jest nasycony, barwny, transparentny z pełna paletą barw.  W sumie to jest klasyczny produkt od A. Michaelsona nie mógł on brzmieć inaczej jak tradycja nakazuje. Skupmy się na średnich tonach Bryan Ferry ma charakterystyczny wokal i to zostały przekazane bardzo dokładnie i szczegółowo , gitary również były szybkie i dokładne trochę połyskujące na samym skraju pasma ale to absolutnie nie przeszkadzało raczej podkreślało je w nagraniu. Wrzucamy kolejny krążek CD tym razem Chuck Mangione, co  za trąbka szybka, błyszcząca pełna barwy i szczegółów o i tak to powinno brzmieć jest pazur a nie grzeczność i delikatność. Choć trzeba powiedzieć że zakres średnich tonów jest naturalny na pewno nie jest miałki czy nijaki ale to wszystko mieści się w granicach normy i przykuwa trochę więcej uwagi. Musimy powiedzieć że to właśnie ten zakres podoba nam się najbardziej, jest on pełen emocji z dobrze uzupełnionymi o skraje które są z nim na równi, sądzimy że jest to cecha która pozwala na pełną uniwersalność tego „pieca” w każdym gatunku muzycznym. A co słychać na dole pasma ? bas jest równy , szybki może nie obfity ale na to by śledzić partie basu „Ścierki” jest wystarczająco dokładny i zwinny. Pewnie nie mamy tu jakieś ponadwymiarowej potęgi i masy niskich tonów od tego są większe piece lecz to co otrzymujemy tez nie jest lichę ma swoja dobrą wagę.

Bardziej podoba nam się  jego dynamika, charakter pokazanie szczegółowo każdej artykulacji i pochodu basowego nie stanowi problemu dla M3si. Przechodząc do góry pasma jest ona bardzo delikatna, szczegółowa, dokładna. Powiedzielibyśmy nawet że taka na swój sposób dostojna, nie ukłuje a raczej uzupełni całość brzmienia.  Jest w niej dużo szczegółów i powietrza raczej nie zostają pominięte żadne niuanse a głośniejsze piki są podane w kulturalny nie drażniący  sposób.

Dynamika całości brzmienia zarówno ta w skali makro i mikro stoi na bardzo dobrym poziomie i w normalnych warunkach domowych jest całkowicie wystarczająca do tego by posłuchać Mahlera czy Iron Maiden z większą głośnością co nie robi żadnego wrażenia na Musicalu. Niby trochę ospale i spokojnie ale jak trzeba przyłożyć i zaatakować werblem to dla M3si nie ma kłopotu.

Podsumowanie:

Musical Fidelity M3si w swojej klasie wzmacniaczy tranzystorowych oferuje bardzo dokładne, czyste i wyważone brzmienie z dobrze kontrolowanym basem, który nie sięga może zbyt nisko, ale jest za to zwinny, a wszystko jest dostarczone z wysoką dynamiką.

Dodatkowo jest bardzo dobrze wyposażony – możemy podpiąć komputer i tu charakter pozostaje niezmieniony, czy gramofon, gdzie wbudowany przedwzmacniacz jest wystarczający, aby zadowolić gusta przeciętnego miłośnika płyt winylowych.

W sumie to uniwersalny i bardzo ciekawy wzmacniacz z dobrze skorelowaną ceną.

Sprzęt użyty do testu:

CD: Lector cdp 0.6t, Vincent s4

Gramofon: Revolver , ramię Jelco , pre DIY

Wzmacniacz: Yaqin ms 650b, Audio Research vsi55 na lampach Psvane Treasure Mark II KT88,

Kolumny: JmLab Mini Utopia, Focal Zoller Suspense,

Interkonekty: MIT , Qed , Nordost

Przewody głośnikowe: Nordost , Straght Wire, Kimber, Tellurium Q Blue

Sieciówki: DIY-Neel , Helion

Kondycjoner: Neel 1800, Taga Harmony PF-1000

Adaptacja akustyczna :  Panele uniwersalne FiberPRO Mega Acoustic

Specyfikacja techniczna:

– Moc ciągła (RMS) 85W
– Typ tranzystorowy
– Klasa AB
– Przedwzm. gramofonowy
– Stosunek sygnał/szum 98dB
– Zniekształcenia THD 0.014%
– Pasmo przenoszenia 10 – 20.000Hz
– Napięcie wejściowe MM 3mV
– Stosunek sygnał/szum MM 70dB
– Impedancja wejściowa 40.000 Ohm
– Wyjścia 2xRCA liniowe 1
– Wejścia 2xRCA liniowe 4
– Wyjścia głośnikowe 2 komplety
– Wyjście pre-out 1 (2xRCA)
– Asynchroniczne wejście USB-B 24 bit
– Pilot
– Zasilacz 115/230VAC 50/60Hz
– Zużycie prądu maks. 320W
– Wysokość 10cm
– Szerokość 44cm
– Głębokość 40cm
– Waga 9.2kg

Sugerowana cena detaliczna: 4995.00 zł

Dystrybucja w Polsce:

RAFKO
Hetmańska 33B
15-727 Białystok
http://www.rafko.com/

http://musicalfidelity.rafko.pl/index.php

redakcja. audiomuzofans.pl

goky