Czy istnieje coś takiego jak dźwięk idealny? Czy tak naprawdę istnieje system, który będzie podobał się każdemu? Zacznijmy od tego, że gusta muzyczne są bardzo różne. Jeden audiofil szuka brzmienia sejsmicznego, pełnego energii, wigoru. Drugi zaś szuka dźwięku zrównoważonego, spokojnego i zarazem wiernego. Pasjonaci muzyki, tacy jak my nie ustają w poszukiwaniu systemu, który będzie niemalże idealny. W związku z tym zapoznaliśmy się z kolejnym dostępnym na rynku sprzętem. Tym razem urządzenie pochodzi od japońskiej firmy Soul Note. Jesteście ciekawi jak zabrzmiał? Zapraszamy do zapoznania się z testem.
Budowa
Zacznijmy od tego, że ostatnio trafiają do nas rzeczy bardzo ciekawe designersko. Tym razem to wzmacniaczem, którego nie da się pomylić z inną marką. Zupełnie jak Aston Martin – jedyny w swoim rodzaju. Urządzenia Soul Note mają swój niepowtarzalny styl. Odbierając SA300 od kuriera mogliśmy się tylko domyślać z czym mamy do czynienia. Nasze przypuszczenia potwierdziły się już po otwarciu kartonu. Jest to wzmacniacz standardowych rozmiarów, ale od razu rzuca się w oczy brak radiatorów, które jak do tej pory posiadały wszystkie urządzenia, które mieliśmy okazję testować. Tak – urządzenie pracuje w klasie D. Na przodzie urządzenia znajdziemy dwie metalowe gałki (głośności oraz wybór źródła). Na środku umieszczono wyświetlacz informujący nas o poziomie głośności, wybranym źródle oraz elegancką tabliczkę z logiem Soul Note. To chyba ten element, który sprawia, że testowany dziś sprzęt staje się łatwo rozpoznawalny. Z prawej strony do dyspozycji mamy duże gniazdo słuchawkowe Jack 6,3mm. Wzmacniacz słuchawkowy nieźle się sprawdza w swojej roli. Polecamy. Z lewej trony mamy do dyspozycji włącznik. Całość osadzona jest na grubej aluminiowej płycie czołowej. Naszym zdaniem w tej cenie powinien być już to standard. Więcej ciekawostek i niespodzianek czeka nas gdy zajrzymy na tył urządzenia. Okazuje się, że Soul Note SA300 to typowy „kombajn” cyfrowo-Analogowy! Może być to troszkę zaskakujące, ale do dyspozycji mamy tylko dwa gniazda RCA. Jedno przeznaczone dla CD oraz drugie typowo gramofonowe. Oczywiście producent nie zapomniał o miłośnikach czarnych krążków. Przetestowaliśmy to wejście i zagrało naprawdę zadowalająco. Myślimy, że wbudowane urządzenie jest w stanie zastąpić takie zewnętrzne do kwoty 1500-2000 zł. Dla fanów analogowego brzmienia powinna być to bardzo dobra wiadomość. Przejdźmy jeszcze przez resztę wejść naszego kombajnu. Producent ma również coś dla miłośników cyfry. Do dyspozycji mamy wejście optyczne, COAXialne oraz wbudowany DAC. Ten ostatni daje nam możliwość odtwarzania plików wysokiej roździelczości – 32 bit i 384 khz. Pragniemy tutaj nadmienić iż dla Windowsa 7 musieliśmy zainstalować sterowniki ściągnięte ze strony producenta. Żeby tego było mało, umieścił sekcję Bluetooth, także słuchanie muzyki z komórki, również nie jest problemem, nawet tej w lepszej jakości, ponieważ wyposażony moduł to APT-X. Jedni twierdzą, że kable nie mają wpływu na brzmienie zestawu, inni zaś, że różnica jest słyszalna. Ocenę zostawiamy Wam, producent na tylnym panelu umieścił standardowe gniazdo IEC, które pozwoli na eksperymenty. Może jednak różnica okaże się słyszalna? Na środku tylnego panelu znajdziemy duże zatopione w plastikowe osłony, terminale głośnikowe. Dopełnieniem są dołączone kolce, które wkręcamy do spodu urządzenia. Ten mały element sprawia, że Soul Note prezentuje się naprawdę okazale. Wygląda jak rzecz z wyższych półek cenowych. Zastanówmy się, tak naprawdę, dla kogo dedykowane są takie urządzenia? Kto będzie z nich czerpał najwięcej korzyści? Jakie odczucia mieliśmy po odsłuchach?
Odsłuch
W urządzeniach pracujących w tej klasie, tak naprawdę możemy delektować się „tym” dźwiękiem już od samego początku. A jaki on jest? Jest bardzo zrównoważony, podawany w sposób delikatny. Żadny element pasma nie jest „faworyzowany” przez Soul Note’a. Jakbyśmy mieli określić charakter, to będzie to dojrzałe, równe granie. Testowanie walorów dźwiękowych zaczęliśmy od CD. Na pierwszy ogień poszła płyta Miles’a Davisa – Bitches Brew. Pierwsze dźwięki pokazały charakter grania SA300. Nie jest on natarczywy, ale zarazem nie jest on też spowolniony. Gra on tak, że muzyki możemy słuchać bez zmęczenia godzinami. Góra pasma jest lekko zaokrąglona, co finalnie przekłada się na odbiór i ma się wrażenie tej gładkości. Jest ona jednak świetnie zgrana ze średnicą, stąd też nie odczuwa się jakiegokolwiek dyskomfortu z tego tytułu. Słucha się tego po prostu przyjemnie. Przeskakując pomiędzy płytami dotarliśmy w końcu do Patricii Barber – Companion. Jako, że dość dobrze znamy płytę amerykańskiej pianistki jazzowej, byliśmy w stanie potwierdzić to co wcześniej usłyszeliśmy. Góra i środek pasma są lekko zaokrąglone, ale w taki sposób, że muzyka nas nie będzie męczyła, ani trochę. Dół pasma również jest dość delikatny, może wydawać się, że momentami jest go niewiele, ale jesteśmy pewni, że producent postawił na swój charakter grania i muzyki z japońskiego urządzenia ma się po prostu słuchać miło. Dół pasma jest zróżnicowany, nie jest on monotonny, zatem nie można powiedzieć, że ze względu na swoje zrównoważenie i delikatność w podawaniu dźwięków jest nudny. Nic z tych rzeczy. Odtwarza muzykę w sposób finezyjny, zróżnicowany i dojrzały. Przechodząc do sekcji analogowej, a konkretnie gramofonu. Wcześniej wspomniany charakter jest również odczuwalny i muzykę odbieramy w podobny sposób. Czy to John Coltrane, czy też płyty heavymetalowe, są odtwarzane spokojnie, wyważenie, nie natarczywie. Sekcja gramofonowa jest naszym zdaniem bardzo dobrym dodatkiem i jak już wspomnieliśmy, stanowi bardzo użyteczny dodatek, dzięki któremu nie będziemy musieli kupować dodatkowo zewnętrznego przedwzmacniacza. Sekcja analogowa jest naprawdę zadowalająca i sprawia, że to urządzenie jest naprawdę atrakcyjne. Jak już wspomnieliśmy nasz Windows 7 miał lekkie problemy z rozpoznaniem urządzenia podłączonego przez kabel USB, ale w kilka sekund znaleźliśmy na stronie producenta odpowiednie sterowniki, które zainstalowaliśmy i mogliśmy słuchać muzyki w wydaniu cyfrowym z plików FLAC (używaliśmy programu Foobar2000). Zaskoczenia nie było, sekcja DAC prezentuje się podobnie jak reszta, nie ma problemów z odtwarzaniem „gęstszych” plików. Jeżeli chodzi o walory przestrzenne, scena muzyczna jest wysunięta do przodu, nie jest ona aż tak głęboka, ale prezentuje się dość atrakcyjnie. Instrumenty nie są spektakularnie ogromne, ale dobrze rozmieszczone w przestrzeni.
Ocena ogólna
Jeżeli szukacie kompana do odtwarzania muzyki w sposób wierny, dojrzały, to Soul Note SA300 jest idealnym rozwiązaniem. Fakt, że SA300 posiada dobrze rozwinięte sekcje cyfrowe i analogowe, powoduje, że Soul Note będzie nie lada gratką dla osób szukających dojrzałego brzmienia, gładkiego i nie natarczywego i zarazem funkcjonalnego sprzętu. To może być takie urządzenie na lata. Radość będą z niego czerpały osoby grające z czarnych płyt, słuchające muzyki z popularnych serwisów internetowych, czy też klasycznie z CD. Funkcjonalnie wygląda na to, że jest to bardzo uniwersalny wzmacniacz.
Sprzęt użyty do testu
Źródło: Abrahamsen V6.0 – upgraded, Denon 3910, Braun PS 350 z wkładką Shure M97xe
Głośniki: Zaph ZD5, ESA Vivance 3XT, Taga Harmony F-100 SE V.2
Wzmacniacz : Soul Note SA300, Audia Flight FL THREE S, Baltlab Epoca III
Okablowanie sygnałowe: AriniAudio Individual, SMK Audio
Okablowanie Głośnikowe: Eagle Cable
Listwa zasilająca: Taga Harmony PF-1000
Kable zasilające: DIY
Specyfikacja Techniczna:
Moc znamionowa: 100W + 100W (4Ohm, 20Hz ~ 20kHz)
50W + 50W (8 Ohm, 20Hz-20kHz)
Kompatybilny zakres impedancji głośników: 4Ohm ~ 8Ohm
Całkowite zniekształcenia harmoniczne: 0,03% (1kHz, 4 Ohm)
Wejście liniowe: 105dB (IHF-A)
Pasmo przenoszenia: 10Hz ~ 80kHz (-3dB)
Cena: 6200 zł
Dystrybucja w Polsce
SOUND PROJECT AUDIOPUNKT ARTUR MIERZWIAK
UL. STEFANA BATOREGO 35
02-591 WARSZAWA
http://www.sklep.audiopunkt.com.pl/
redakcja: audiomuzofans.pl
B.P.