Właśnie słucham kilku świetnych, porządnie wydanych płyt wydawnictwa AC Records. Okładki i cała poligrafia zrobiona perfekcyjnie. Zaraz napiszę dlaczego porządnie i z jakiego powodu uważam obie płyty za wyjątkowe.
Twórcą wydawnictwa AC records jest Pan Adam Czerwiński. To perkusista grający z wieloma znanymi jazzmenami z Polski i ze świata. Pan Adam postawił sobie ambitny cel by nagrać “porządną” muzykę i “porządnie” ją wydać. Postanowił by dobry jazz wydać na winylach ale w jakości jakiej jeszcze nikt w Polsce przed nim nie zrobił.
I tak w ręce wpadły mi analogowe płyty, z których dwie szczególnie mi się podobają. Hollywood Trio i Piano Skatches. Trzeba przyznać ze Adam Czerwiński miał nosa do nagrań zrobionych w Hollywood z Larrym Goldings’em. Towarzyszyło mu w nagraniu tej sesji jeszcze dwóch Polaków i amerykański saksofonista. Byli to, Jarosław Śmietana, który akurat na tej płycie nie zagrał tak samo jak i saksofonista Bennie Maupin. Drugim z Polaków był kontrabasista Darek Oleszkiewicz , który cieszył się już wtedy uznaniem na zachodnim wybrzeżu USA. Ukończył California Institute of The Arts u Charlie Hadena, który był jego mentorem. Zresztą do dzisiaj wykłada na tej uczelni klasę kontrabasu, koncertując z czołówką amerykańskich muzyków jazzowych. Pierwotnie całość materiału wyszła na płycie Hollywood Album w roku 2003, na którym można usłyszeć wszystkich pięciu muzyków. Kilka lat później w okrojonym do trio składzie, płyta wychodzi jako Hollywood Trio w Japonii. Hollywood Trio to zremasterowany z pierwotnego materiału, album na którym zagrało trio: Czerwiński , Goldings, Oleszkiewicz. Płyta jest świetnym kawałkiem jazzu, tego dobrego, porządnie granego jazzu jakiego lubię słuchać. Płytę otwiera standard Con Alma– powrót do korzeni do czasów Dizzy Gilespiego z ładną linią kontrabasu i fajnym frazowaniem Goldingsa. To zacny pianista grywający w niezliczonej ilości sesji ze świetnymi muzykami nie tylko ze sceny jazzowej. Kontrabas Darka Oleszkiewicza z jego ciepłą barwą, nienachalnym brzmieniem, pulsem i klarowną dyscypliną godnie wypełniający miejsce po mistrzu Hadenie. Płyta nagrana w słonecznej Kalifornii przez Hollywood Trio to pogodny i lekki jazz. To muzyczne nawiązania do dokonań Billa Evansa, czy Oscara Petersona.
Zresztą najtrafniej określił to Jan Ptaszyn Wróblewski ” To trio to czysta poezja. Osadzone w samym środku jazzowej specyfiki” Poza świetnie “skrojoną” muzyką, album ma jeszcze jeden niezaprzeczalny walor. Brzmienie. Gdy go pierwszy raz odtwarzałem, zaskoczyła mnie niezwykła czystość i przestrzeń. Dynamika nagrań, brzmienia instrumentów, ich barwa dźwięku oddane są doprawdy nadzwyczajne. To bardzo zrównoważone acz niepozbawione dynamiki brzmienie. Adam Czerwiński Hollywoodzką sesję zrealizował za własne pieniądze w Bakery Studio w Los Angeles. Pierwotna rejestracja została dokonana na analogowym nośniku. Po latach zdecydował o powtórnym remasteringu materiału z sesji. Lecz nie poszedł zdawało by się utartą ścieżką czyli nie zdigitalizował pierwotnych nagrań. Chciał by w całości pozostały analogowe z tą różnicą że mastering był robiony pod kątem płyty winylowej.
Wartością płyt AC Records jest rezygnacja z cyfrowej obróbki właśnie po to by zachować tę specyficzną analogową sygnaturę brzmieniową. Analogowa matryca nacięta w Anglii po równie analogowym masteringu wykonanym w słynnym Londyńskim Abbey Road. Poligrafię i tłoczenie winyli, Adam Czerwiński wykonał także na wyspach.
W konsekwencji dostajemy świetną muzykę w świetnej jakości, jakże innej od tej oferowanej przez wydawnictwa na CD. Zresztą by zrozumieć o czym piszę trzeba po prostu posłuchać płyty osobiście. Nie zawiedziecie się.
Tak samo jak podczas słuchania drugiego albumu Piano Sketches. Jest inny choć w pewnym sensie nawiązujący do Hollywood Trio. Inny, ponieważ zawiera utwory grane przez sześciu świetnych pianistów. Każdy z nich zagrał po jednym utworze bez akompaniamentu. Tylko fortepian, pianista i jego…muzyka. Nawiązujący, bo o ile dwudniowa sesja miała miejsce stosunkowo niedawno ( w roku 2019) to nagrana jest całkowicie analogowo. Gdańsk to miasto o specyficznej aurze. Może dlatego że jest nad morzem. A może dlatego że zawsze było otwarte na świat. Może też jakiś pierwiastek tej “nadmorskości”, otwartości, pewnej wolności idei i prądów artystycznych nieco upodabnia je do L.A.
Z płyty Piano Sketches ten szczególny wymiar energii w jakiś sposób sączy się wraz z muzyką. Choć możliwe że to tylko złudzenie, lecz sądzę że obie płyty Hollywood Trio i Piano Sketches mają pewną wspólną cechę. Lekkość. Sama muzyka jest na każdej z nich trochę inna. Album z synkopowanym czystym dźwiękiem fortepianu, do tego bez akompaniamentu. Odważny krok tym bardziej że każdy utwór grany przez innego muzyka ale…. całość jest niezwykle spójna. I choć to utwory od Mazurka po jazzowy standard B. Powella, słuchasz całości jakby to był koncept album. Zadziwiająca moc jakże różnych kompozycji, lekko prowadzi nas przez całą płytę.
Sesja w całości nagrana w Gdańskim studiu Custom 34 za pomocą tylko jednego stereofonicznego mikrofonu i wielo-śladowego studyjnego magnetofonu Studer. Podobne rejestracje o ile kojarzę wykonywał do tej pory Ken Christianson dla wytwórni NAIM w formacie “True Stereo”. Amerykanin wykorzystuje do tego parę mikrofonów AKG 414 EB i magnetofonu Nagra. Nagrywał tą metodą zarówno fortepian solo jak i 100 osobowe orkiestry.
Nie wiem czy Adam Czerwiński znał tą technikę, sądzę że nie ale efekt jest bardzo podobny. Używany podczas nagrywania Piano Sketches, mikrofon HUM audio RS2 oraz naturalna akustyka wysokiego na 8 metrów studia, dały w konsekwencji niezwykle przestrzenne i ciekawe brzmienie. Co niezwykle interesujące całość nagrania to tzw. “setki” bez poprawiania, bez korekcji barwy, po prostu tak jak to zarejestrował mikrofon. To dokładnie tak jak w rejestracjach True Stereo, Christiansona. Ma być najbardziej wiernie, i tak jest. Nie umiem dokładnie tego opisać ale to jest tak jak by siedzieć w sali z pianistą. Słyszysz wyraźnie jak zmienia się emisja dźwięku w zależności od tego czy mocniej czy słabiej uderza palcami w klawisze fortepianu.
W utworze Blue Star, Piotr Orzechowski nabija sobie w części utworu rytm, nogą. W pierwszym momencie tego nie wyłapałem. Ale tak!, mikrofon to zarejestrował.
Gdy słucham z kolei Kuby Stankiewicza i jego lirycznej ” Foucault Ballad”, muzyka przenosi mnie do klimatów jakie wyczarowywał Bil Evans. To niezwykła płyta, jednak spodoba ci się pod warunkiem że lubisz brzmienie szlachetnego instrumentu jakim jest fortepian. Nie jest “trudna” w odbiorze, wręcz przeciwnie. Wchodzi gładko a ty cały czas możesz smakować wszystkie niuanse, smaczki i smaki jakie niesie ze sobą muzyka z płyty. Jedno niezaprzeczalnie jest dla tych płyt, wspólne. Brzmią po prostu rewelacyjnie, mogąc być z powodzeniem referencyjnymi płytami w kolekcji każdego winylo-maniaka.
To po prostu “audiofilski wymiar jazzu” na winylach. A ja wracam do Con Alma Dizzy’ego Gillespie.