Canor AI 1.20
Canor to producent pochodzący ze Słowacji, ale u nas chyba trochę mniej znany.
Na rynku Audio działa już od 25 lat. Specjalizuje się w układach, do budowy których zostały użyte lampy elektronowe. Ich pierwszy produkt pokazany na wystawie w Brnie w roku 1995 był lampowym wzmacniaczem o oznaczeniu TP101.
Canor określa swą maksymę jako producent wysokiej jakości urządzeń audio połączonych z wygodą jej użytkowania i estetyką na równie dobrym poziomie. Tym razem bez czarowania i kombinowania, rzetelnie.
Skąd ta jakość? Dobór lamp elektronowych odbywa się tu poprzez bardzo szczegółową selekcję przy użyciu własnych przyrządów takich jak: „BT-1”, „TTM-1” i „Aladdin”.
Do budowy stosowane są zatem lampy najwyższej jakości. Ostatecznie jakość każdego produktu jest kontrolowana na najnowocześniejszym analogowym sprzęcie testowym Audio Precision, a wszystkie produkty po wyprodukowaniu są poddawane testom odsłuchowym. Wszystkie procesy technologiczne w produkcji mają na celu wyłącznie wytworzenie wysokiej jakości i niezawodnych produktów.
Warto również wspomnieć o czymś czym ten producent się wyróżnia, otóż chodzi o technologię CANOR CMT ™ stosowaną do produkcji płyt PCB.
W skrócie chodzi o to, iż obwody na PCB są frezowane, co wedle zapewnień producenta przekłada się na dźwięk.
Canor przedstawiając tą technologię wspomina również o obniżeniu współczynnika strat dielektrycznych PCB do współczynnika strat powietrza, ponieważ w okablowaniu stosowane są wysokie impedancje, a każde styczne pogorszą jakość, szkodzi to obrazowaniu dźwiękowemu . Dzięki tej technologii udało się dotrzeć do poziomu parametrów tzw. „Połączeń punkt w punkt ”.
W ofercie producenta znajdziemy również przedwzmacniacz gramofonowy, dwa odtwarzacze CD i jeszcze dwa inne zintegrowane wzmacniacze.
BUDOWA/WYGLĄD:
Testowany CANOR AI 1.20 to zintegrowany wzmacniacz tranzystorowy pracujący w czystej klasie A do 50 W na kanał z tłumikiem przekaźnikowym oraz dwoma niezależnymi blokami dla każdego kanału, czyli jest to konstrukcja dual – mono.
Oczywiście do budowy użyto już wspomnianej technologii produkcji PCB, elementy pasywne są bardzo dobrej jakości m.in. kondensatory mundorf, pojemność filtrowania to aż 264 000 uF, czyli jak to się obecnie mawia „grubo”, oraz dwa pokaźnej wielkości transformatory toroidalne.
Recenzowany wzmacniacz prócz tego, że trzeba się dobrze nadźwigać przy wnoszeniu i instalacji – waży bowiem 28 kg – posiada na wyposażeniu tzw. leniucha, i co fajne myślę posiada możliwość „zmostkowania” układu, możne sobie strzelić dwa takie, po jednym na kanał a co .
Canor wygląda potężnie, z tyłu znajdziemy 5 par solidnych terminali RCA, parę XLR, parę gniazd głośnikowych, złącze C-Link do komunikacji pozostałych urządzeń Canor i standardowe gniazdo IEC.
Przód urządzenia zdominowała pokaźnej wielkości gałka regulacji poziomu głośności, dwa rzędy przycisków wyboru źródła, ładny chyba diodowy wyświetlacz oraz włącznik power.
Moc tego olbrzyma to zaledwie 50W dla 4 ohm i 30W dla 8 ohm, za to są to waty oddane w klasie A i układ, który przypomina Single Ended.
BRZMIENIE:
Właściwy odsłuch rozpocząłem po około tygodniu brzdąkania w tle.
Z urządzeniami tej marki miałem już kontakt, ale tylko na wystawie w Niemczech oraz Czechach, nie mogłem się doczekać kiedy w końcu do mnie dotrze owy wmacniacz.
I oto jest, nie ma się co czarować – pierwsze wrażenia to wysokiej jakości dźwięk, nasycony, dociążony, znakomita przestrzeń ze świetnym basem.
Zacznę po kolei – pierwsza mocna cecha dźwięku wzmocnionego przez Canora to spokój i relaks przy odsłuchu. Nie wiem skąd się to wzięło, ale może to ta fenomenalna przestrzeń, która nie jest wyolbrzymiona – sam dźwięk sympatycznie przenosi mnie gdzieś do Bieszczad, jest lato, spokój, natura itd…
Chcecie porozmawiać o audio i muzyce?
ZAPRASZAMY DO NASZEJ GRUPY NA FACEBOOK
To brzmienie trochę ocieplone, może ciut słodsze przypominające w barwie wzmacniacze lampowe, ale tym razem mocy i kontroli w dole nam nie powinno zbraknąć.
Dźwięki płyną spokojnie, z finezją, drogę mają dokładnie i sumienie wytyczoną, można słychać godzinami, a mnie ten charakter przypomina droższe rozwiązania np. od Passa.
Brzmienie jest takie bajkowe, jego główną wartością jest brak nerwowości, ataku czy krzyku, ale spokój, nie ma przegięcia w stronie samego miodu – to w końcu tranzystorowy piec.
Takie rozwiązanie, które mocno przypomina np. 300b SE, lecz bez ograniczeń mocowych, pewnie też z lepiej zdefiniowanym basem, ale to nie reguła czy zasada, bo są i dobre piece na tej lampie.
Muddy Waters zaprasza nas do wygodnego obcowania ze swoją twórczością, usiądźmy wygodnie w miękkim fotelu i rozkoszujmy się muzyką.
Głos jego bowiem ukoi trud dnia codziennego, zmartwienia wirusowe odejdą, a Ty słuchaczu będziesz chciał wrzucić kolejną płytę na talerz swojego gramofonu.
Zapodałem płytę od Żony: „Only By The Night” Kings Of Leon. A tu świetna perkusja z dobrym zejściem stopy, ładny i dosadny głos wokalisty i szeroka oraz głęboka przestrzeń.
Brzmienie tego wzmacniacza angażuje i to mocno, wciąga i gra na emocjach, kolejna płyta z podobnym repertuarem, a potem kolejna i kolejna, no miło się tego słucha.
Średnica, bardzo nasycona, precyzyjna, dobrze ułożona, w Bluesie czy Jazzie z lat powiedzmy 60-tych zachwyca swoją barwą i oddaniem kolorów nagrań i nawet ich czasem średnia jakość nie przeszkadza.
Zakres dynamiczny i rozdzielczość tonów niskich jest na bardzo wysokim poziomie.
Bas potrafi zejść nisko i z niezłą kontrolą nawet na jego skraju, jest odpowiednia moc i twardość przy czym informacji nie brakuje, mógłby być odrobinę szybszy, ale to już kwestia doboru zespołów głośnikowych i akustyki pomieszczenia.
Góra pasma nie jest przeszywająca, ostra czy drapieżna, jest w sam raz – ani za jasna, ani za ciemna, ale ma w sobie sporo powietrza i informacji.
Przestrzeń zarówno wszerz jak i w głąb jest znakomita, sama głębia jest odrobinę mocniej zdefiniowana jakby momentami obszerniejsza – jest to bardzo miłe w odsłuchu.
Bardzo korzystnie słucha się płyt, gdzie wiele się dzieje i jest sporo instrumentów, każdy z nich ma swoją ułożoną przestrzeń, a separacja jest bardzo dokładna i precyzyjna.
Zakres dynamiki jest na dobrym wysokim poziomie, nie ma znaczenia czy duża orkiestra, czy heavy metalowa kapela, ale nawet w takim repertuarze Canor daje ognia jak należy i odnajduje się znakomicie.
PODSUMOWANIE :
Canor model AI 1.20 jest w pełni uniwersalnym wzmacniaczem tranzystorowym, któremu nie będą straszne wszelkie zespoły głośnikowe.
Sprawia wrażenie miłego, stonowanego jegomościa, choć to tylko wrażenie, bo przyłożyć też potrafi. Ale może właśnie za to wrażenie należy mu się uznanie. Gdy przyjrzymy mu się bliżej zaserwuje nam dźwięk barwny, energetyczny i angażujący, dodatkowo nie będziecie się chcieli od niego oderwać. Gdy tylko pozwolimy mu rozwinąć skrzydła, to ta poprawność i kultura zostaną, ale jak będzie trzeba, potrafi pokazać ścianę dźwięku – bez nudy i usypiania.
SPECYFIKACJA TECHNICZNA:
Moc wyjściowa 2 x 50 W / 4 Ohm 2 x 30 W / 8 Ohm
Czułość wejściowa 290 mV
Zakres częstotliwości 20-20 000 Hz ± 0,5 dB / 5 W.
Impedancja wejściowa 30 kOhm
Wejścia 5
Całkowite zniekształcenie harmoniczne <0,0009% / 1 kHz, 5 W.
Stosunek sygnału do szumu 90 dB
Zasilanie 230 V / 50 Hz
Wymiary (szer. X wys. X gł.) 435 x 170 x 485 mm
Waga (netto) 28 kg
SPRZĘT UŻYTY DO TESTU:
CD: Lector cdp 0.6t
Wzmacniacz: Lampizat0r gm70
Przedwzmacniacz: TRAudio CHAIRMAN
Kolumny: Electro Voice Delta , Tannoy Lancaster
Interkonekty: MIT , Qed , Nordost, Wile Audio,
Przewody głośnikowe: Nordost , Straght Wire, Kimber, Duelund
Sieciówki: DIY-Neel , Helion
Gramofon: Pioneer PL 70 II , Ortofon Rohmann
Kondycjoner: Neel 1800
DYSTRYBUCJA W POLSCE:
4HiFi Sp. z o.o.
Ul Wyczółkowskiego 10
44-109 Gliwice
redakcja: audiomuzofans.pl