W pod Warszawskiej miejscowości 16 maja spotkała się grupka entuzjastów dobrego brzmienia.
Wśród nich z jednej strony byli miłośnicy techniki lampowej ale również muzycy, konstruktor wzmacniaczy cyfrowych, redaktorzy portali branżowych, melomani. Przyczynkiem do zebrania grupki audiofilów była chęć porównania techniki lampowej z wzmacniaczami pracującymi w klasie D. W zasadzie jechałem z zamiarem odpowiedzieć sobie na pytania. Czy można powiedzieć że istnieje brzmienie lampowe ? czy można powiedzieć że jest granie cyfrowe ? i muszę powiedzieć że TAK.
Do tego celu zostały wykorzystane kilka wzmacniaczy m.in. polski legendarny już Lorelai po kilku modyfikacjach przeprowadzonych przez konstruktora Andrzeja Markowa, Feliks Audio Arioso wykorzystujący lampy 2a3 Psvane Treasure mark II a także z gorącej Italii przybył Synthesis A50 Taurus to frakcja techniki lampowej.
W obozie cyfrowej udział wzięły NuPrime IDA-16 i świeżutki, malutki Cyrus One. W zasadzie różnica cenowa pomiędzy niektórymi wzmacniaczami była znaczna, lecz jak wiadomo nie zawsze pieniądze grają a cały system. Źródłem był odtwarzacz marki Krell oraz co ciekawe magnetofon szpulowy Revox g36 zwany „dziadkiem” i tu od razu powiem iż to on skradł większość prezentacji i stał głównym źródłem, może dlatego że był lampowy ?
Po dobrej kawie, zaciekłej rozmowie z konstruktorem i pysznej karkówce rozpoczęliśmy właściwy odsłuch. Warunki do słuchania były jak najbardziej typowe dla salonu z kanapą, książkami i oczywiście systemem z pewnością dużo bardziej komfortowo niż podczas AVS, a że tak po „domowemu” i dobrze w gruncie rzeczy, u każdego wygląda to dość podobnie. Kolumny to duże zestawy Heco The New Statement z charakterystycznym przetwornikiem średnio-tonowym z papierową membrana na twardym zawieszeniu. Na wstępie napiszę że każdy z nich brzmiał inaczej, za to na dobrym poziomie i nie można stwierdzić że któryś był słaby a drugi wybitny, szkoda.
Na pierwszy ogień poszedł NuPrime, muszę stwierdzić że on jak i Cyrys to bardzo wygodne urządzenia z wbudowanym DAC-iem w zasadzie podpinam streamer jednym kablem i gra muzyka. Chyba tak rysuje się przyszłość domowego zestawu audio czyli pliki , mały wzmacniacz cyfrowy i kompaktowe kolumny. Nie ma co ukrywać obie konstrukcje w klasie D zagrały na dobrym poziomie bardzo równo, szybko i dynamicznie. Nie było może czegoś szczególnego a z drugiej strony nie było się też do czegoś przyczepić. I przyszła kolej na lampy, pierwszy Feliks, brzmienie typowe dla układu SET, barwa, przestrzeń, rozdzielczość , powietrze czyli gładkie 4W, które przyznam lubię najbardziej.
I zaczęła się dyskusja w sukurs przybył Włoch chodź lampowy to posiada cechy mocnego tranzystora granie z wykopem, ”drajwem” do bluesa czy rocka świetny piec. I na deser coś zjawiskowego, kto raz słyszał konstrukcje Pana Andrzeja M. ten wie że one mają w sobie odrobinę fantazji, polotu i tego czegoś co zawsze przykuwa uwagę podczas odsłuchu. Reasumując jako człowiek przyzwyczajony do grania analogowego które odbieram bliższe moim preferencjom, najbardziej przypadł mi zestaw w którym występował Feliks Audio. Czy jest brzmienie lampowe ? moim zdaniem JEST, a w szczególności układ SET który jest typowym odzwierciedleniem brzmienia lampowego. Oczywiście jest spora ilość „pieców” zbudowana na kt88 czy może nawet kt150 w układzie PP i tam tej magii lampowej lub jak kto woli większej ilości parzystych harmonicznych jest mniej ale nadal jest i to słychać o ile są poprawnie skonturowane. Ucho ludzkie zdecydowanie lepiej odbiera parzyste harmoniczne jak ich wzrost a to wynika z prostej przyczyny są one podstawowym i naturalnym składnikiem dźwięku instrumentów. A czy jest brzmienie klasy D ? i tu tego nie jestem w stanie stwierdzić, mając procesor DSP możemy je modulować , dostosować pod siebie itd. Na pewno „cyfrówki” brzmią coraz lepiej a ja mam do dziś dobre wspomnienia z odsłuchów TacT Millenium. Tak czy siak u mnie jeszcze długa grać będzie lampa.
tekst. goky.