TEST WILSON EXCLUSIVE EL-8 SZYBKIE I PRZEJRZYSTE

Wilson to  dość popularna nazwa w świecie audio. W nasze ręce trafiły głośniki firmy Wilson i nie jest to Wilson Audio, czy też Wilson Benesch. Po prostu Wilson. Patrząc przez pryzmat dwóch ostatnich, poprzeczka jest już na starcie wysoko postawiona. Kolumny dostaliśmy na palecie i pierwsze wrażenie, jakie odnieśliśmy, gdy je zobaczyliśmy, że to waga ciężka. Okazało się jednak, że pierwsze wrażenie było złudne. Kolumny ważyły ok 13 kilogramów, zatem nie trzeba spędzać długich godzin, aby wnieść nowy nabytek do domu.

 

 

Co mogą nam zaoferować średniej wielkości dwudrożne głośniki? W jakiej muzyce sprawdzą się najlepiej? I co najważniejsze, do jakiego odbiorcy skierowany jest Wilson EL-8? Odpowiedź mamy nadzieję, znajdziecie poniżej. .

 

Budowa

Jak już wspomnieliśmy, są to głośniki średnich rozmiarów. Nie zaburzają feng-shui pomieszczenia, jak również wpisują się w słynny WAF (Wife Acceptance Factor). Szybko zostały zaakceptowana przez całą rodzinę.  Po ich ustawieniu musiałem zerknąć do internetu. Nie było dla mnie jasne czy mam styczność z konstrukcją dwudrożną czy 2,5 drożną. Okazało się, że są to kolumny dwudrożne z punktem podziału ustanowionym na częstotliwości 2 400 Hz – dość standardowe rozwiązanie. Producent podaje raczej wysoką skuteczność kolumn. Jest to odczuwalne bez problemu – porównywaliśmy z kolumnami redakcyjnymi, które mają jej ledwo ponad 85 db. Kolumny mają dwa 16cm woofery umieszczone pod 2,5 calowym głośnikiem wysoko tonowym. Całość cieszy oko, biorąc pod uwagę fakt, że kolumny, które dostaliśmy na testy wykończone były czarnym lakierem fortepianowym. Prezentują się wyśmienicie, ale trzeba pamiętać, że wymaga on sporych nakładów pracy podczas użytkowania. Widać na nim każdy najmniejszy pyłek, czy odcisk palca. Port bass reflex umieszczony jest z tyłu kolumny. Może to powodować lekkie trudności, jeżeli chodzi o ustawienie kolumn w optymalnym miejscu. Niestety nie każdy ma możliwość odsunięcia kolumn w odpowiedniej odległości od ścian. Jak domniemamy, dlatego producent dostarczył piankowe „czopki” do zasłonięcia portów BR. Po ich zastosowaniu dźwięk diametralnie się zmienił, zdecydowanie wolimy  go z ich zastosowaniem. Ale o tym za chwilę. Jeżeli chodzi o budowę, ergonomię, nie mamy się do czego przyczepić, elementy są naprawdę fajnie spasowane, kolumny są stabilne, ze względu na dołączone, przykręcane podstawy. Jedna rzecz jest w moim mniemaniu dość irytująca, ale wielu producentów stosuje takie rozwiązanie. Chodzi mianowicie o terminale głośnikowe. Do dyspozycji mamy pojedyncze złącza głośnikowe, które wpuszczone są w obudowę. Powodowało to problem z wpięciem „widłów” głośnikowych. Zdecydowanie połączenie gołego kabla, czy też złącz bananowych przysparza o wiele mniej kłopotów z podłączeniem tych głośników. Ja miałem problem z podłączeniem „widłów” Cardasa (wcale nie największych rozmiarów) z terminalami głośnikowymi. Przechodząc do części, która zapewne najbardziej interesuje słuchacza, warto zadać pytanie, czy warto zainwestować prawie 5 tysięcy złotych w te kolumny? Mam nadzieję, że poniższy opis walorów sonicznych pozwoli Państwu samym zawęzić krąg poszukiwań. Jak w każdym przypadku nie da się znaleźć „vademecum” na wszystkie bolączki trapiące audiofila / melomana.

.

 .

Brzmienie

Nie będziemy owijali w bawełnę. Głośniki potrzebowały czasu na tzw. rozgrzewkę. Wycisk serwowany był z każdej strony. Projekcja filmów, odsłuchy… 2 tygodnie ostrego wygrzewania sprzętu, co finalnie zaowocowało dźwiękiem, który chcieliśmy uzyskać. Naszym celem było uzyskanie realnego obrazu, jaki te głośniki mogą nam zaoferować. Stwierdzamy, że udało nam się to uzyskać w 100 %. Na początku zmiana w dźwięku była dość mocno odczuwalna. Po ok. 1,5 ostrego wygrzewania, zmiany były już słabo odczuwalne. Stwierdzilibyśmy nawet, że były minimalne. Śmiemy twierdzić, że były już na poziomie percepcji. Ale co tak naprawdę cechuje prezentowane kolumny? Co tak naprawdę jest ich atutem a co „piętą Achillesową”?
Mieliśmy  ciężki orzech do zgryzienia. Genezą tego stwierdzenia jest fakt, że producent daje nam dwie możliwości. Jedną jest obudowa otwarta, drugą zaś jest obudowa zamknięta. Szczerze? Pozostaliśmy przy obudowie zamkniętej. Według nas zastosowane przetworniki, sposób „skrojenia” zwrotnicy, zdecydowania przemawia ku obudowie zamkniętej. I tak też pozostało. Bardzo szybko zrezygnowaliśmy z opcji „wentylowanej” na poczet szybkości, drive’u i kontroli. Wentylowana obudowa, jednak średnio sprawdzała się przy słuchaniu muzyki. Fakt, że przy glądaniu filmów, gdzie efekty głównie skierowane są na niższe częstotliwości… tutaj Wilsony sprawdziły się lepiej. Jednak przy słuchaniu muzyki  „te” najniższe rejestry odstawały od reszty pasma. W tym momencie dochodzimy do „clue”. Jeśli chodzi o słuchanie muzyki, zdecydowanie podobały nam się Wilsony przy zastosowaniu „czopków”. Odczuwalna poprawa szybkości niskich rejestrów, powodowała, że znacznie przyjemniej słuchało nam się ulubionych kawałków, używanych do testów. Są dwa główne aspekty, które zauważyliśmy. Pierwszy wynika z zastosowanych, wcześniej wspomnianych zaślepek, które zredukowały najniższe rejestry. Brakowało nam tego akcentu, tej „kropki nad i”, która zniosłaby nas w czeluście Hadesu. Dla przykładu kotły w Carl Orff – O Fortuna, zagrały bardzo szybko, ale zabrakło im tego „mięsa” w najniższych rejestrach. Drugim aspektem jest góra pasma. W naszym systemie brakowało iskry w górze pasma. Kolumny prezentowały bardzo, ale to bardzo przejrzysty przekaz w całości pasma, pomijając najniższe rejestry i ich najwyższe partie. Zatem domniemamy, że świetnie sprawować się będą w systemach, gdzie problemem do tej pory jest tak zwane granie skrajami pasma. W naszym odczuciu będą potrafiły ujarzmić te rejestry i spowodować, że wasz system zagra równiej. Dlaczego piszemy o górze pasma? Chociażby dlatego, że talerzom brakowało wykończenia w najwyższych rejestrach. Wysokotonówki nie sypały iskrami, ale nie powodowało to, że nie są czytelne. Całość gra dość spójnie, konturowo i bez dziur w paśmie. Średnica jest może trochę mocniej zaakcentowana względem reszty pasma, co sprawia to wrażenie dużej szczegółowości w zakresie makro. Wokale są mocno zaakcentowane, wszelka informacja zawarta w tym zakresie podana jest w sposób wyrazisty. Scena jest również czytelna i odczuliśmy znaczną poprawę po zastosowaniu paneli akustycznych. Brzmieniowo nie było dużej zmiany, ale przestrzeń (szczególnie w głąb) znacznie się poprawiła. Wirtualne bryły instrumentów nie były przerysowane, były naturalnych rozmiarów ulokowane w przestrzeni bliżej i dalej. To bardzo dobra oznaka. Z jej szerokością również nie ma problemów. Całe show zaczyna się na linii kolumn i za jej linią dzieje się już naprawdę sporo.

 

 

Podsumowanie

Kolumny Wilson EL-8 dadzą się polubić w większości stylów muzycznych. Ich szybkość i przeźroczystość powodują, że nie dodając od siebie żadnych zbędnych elementów zagrają wiernie, nie będą koloryzowały. Można traktować to jako zaletę, można również odebrać jako wadę, ale nie można im zarzucić, że podczas słuchania będą nam podkolorowały cokolwiek. Jeśli w Waszym systemie trapi Was granie skrajami pasm, one mogą sprawić, że na nowo polubicie swój system i dostaniecie w zamian żywy, ale nie natarczywy dźwięk.

 

Sprzęt użyty do testu        

Źródło: Abrahamsen V6.0 – upgraded, Denon 3910, Braun PS 450 z wkładką Shure M97xe, Vincent s4
Głośniki: Zaph ZD5, Focal Zoller Suspense,
Wzmacniacz : Baltlab Epoca III, Audio Research vsi55 na lampach Psvane Treasure Mark II KT88,

Okablowanie sygnałowe: AriniAudio Individual, SMK Audio
Okablowanie Głośnikowe: Eagle Cable,Tellurium Q Blue

Listwa zasilająca: Taga Harmony PF-1000
Kable zasilające: DIY

Adaptacja akustyczna :  Panele uniwersalne FiberPRO Mega Acoustic

Dystrybucja

Horn Distribution S.A.
ul. Kurantów 34,
02-873 Warszawa

https://pl.horn.eu

 

Redakcja: audiomuzofans.pl

B.P.