Czy gorsze może być lepsze…
… kiedy zadać to pytanie użytkownikom sprzętu audio, to odpowiedź wcale nie będzie jednoznaczna. Pewnie większość z Was zgodzi się z poglądem, że wzrost ceny sprzętu wcale nie oznacza w sposób oczywisty, poprawy dźwięku. Dlaczego tak jest, wie to niemal każdy użytkownik AVS, zatem nie będą to rozważania ogólne, tylko jeden przykład, gdzie naprawdę tańsze jest lepsze i to nie z powodu subiektywnego wrażenia, tylko faktów.
Otóż napisał do mnie (RODO nie pozwala, bym ujawnił, że to Daniel – obecny wśród nas).
„Witam, miewał Pan przypadki ze po myciu płyta tak jakby więcej smażyła? I zastanawiam się czy brud odsłonil poranione rowki? Jest to możliwe?”
Przyznam, że teza, że brudna płyta jest lepsza od czystej wydał mi się dziwny. Owszem, kiedy używamy myjek mechanicznych dość oczywiste jest, że nie są one w stanie dobrze doczyścić płyty, ale Damian ma moją myjkę ultradźwiękową, używa mojego koncentratu a za efekty tak umytej płyty ręczę. Zdarza się, że bardzo brudnej płycie nie wystarczy 5-minutowa kąpiel, ale kiedy będziemy to robić przez 10 minut, to z pewnością płyta zostanie domyta idealnie. Proszę pamiętać, że takie myjki używane są np. przez tych, którzy regenerują tonery drukarek atramentowych a tam trzeba wyjątkowo dobrze udrożnić siateczkę, przez którą wydostaje się tusz.
Oczywiście, że są płyty, którym mycie nie pomoże – to te, które na skutek słuchania ich na dawnych, ciężkich wkładkach zostały zniszczone bezpowrotnie i nawet, jeśli nie ma zewnętrznych rys, to rowki są uszkodzone a przyczyną trzasków są ładunki elektrostatyczne. Jest jeden sposób, żeby takiej płyty posłuchać a nawet tą zgrać. Otóż trzeba jej słuchać „na mokro”. Dosłownie na mokro, to znaczy spryskać płytę czystą wodą i tak jej słuchać. To zresztą to znany, dawny, radiowy sposób radzenia sobie z trzaskającą płytą.
Ale – jeśli Damian pisze, że płyta umyta bardziej trzeszczy niż brudna i nie jest to jednostkowy przykład – tego zrozumieć nie mogłem. W czasie wymiany poglądów przyszło mi do głowy zapytać, czy czasem Damian nie zmienił wkładki na lepszą – i tu się wszystko wyjaśniło – tak zamienił dotychczas używanego Denona DL 160 na Goldringa Elite ze specjalnym szlifem, który niezwykle precyzyjnie oddaje wszystko, co zapisano na płycie – wszystko, zatem także wszelkie niedoskonałości i trzaski. W dodatku wkładka MC daleko mocniej, niż MM uwypukla górne pasmo, zatem taka doskonała wkładka wymaga doskonale wytłoczonej i idealnej, jak chodzi o jej stan, płyty.
Przez bodaj dwa lata używałem wkładki ze szlifem Shibata, zatem uznawanego za ten najdoskonalszy. Też wydawało mi się, że płyty bardziej trzeszczą, w studiu miałem więcej pracy (a właściwie Michał, który wtedy realizował programy ) żeby płyta brzmiała przynajmniej przyzwoicie.
Namówiony przez Wojtka Pacułę, kupiłem o 2/3 tańszą – czyli Denona 103 R i sytuacja uległa znacznej poprawie, ale skusiła mnie też jeszcze tańsza Denon 110 – tym razem polecona przez Pawła Ładniaka, który zajmuje się masteringiem dla płyt winylowych. Przyznam, że efekt okazał się znakomity. Minimalna utrata precyzji i może ciut gorsze owdzorowania niektórych elementów nagrania – ale nagroda warta tego – płyty naprawdę przestały trzeszczeć. W tej sytuacji używam trzech różnych wkładek i te lepsze wtedy, kiedy wiem, że to wybitnie aludiofilska płyta.
Kiedy popatrzymy na to, jak pracują w rowku poszczególne szlify igły, to zrozumiemy, że w przypadku płyt używanych – tańsze naprawdę jest lepsze.
Wojtek Padjas
Zapraszamy do posłuchania audycji” Muzyka spod igły” w RMF CLASSIC, którą prowadzi p. Wojtek Padjas