TEST: Line Magnetic LP-33 szalony wirtuoz

Line Magnetic LP-33

Marka Line Magnetic nie po raz pierwszy gości w naszej redakcji – tym razem do testów dotarł lampwy przedwzmacniacz gramofonowy LP-33, który będzie idealnym kompanem do większości wkładek MM lub MC zarówno tych High Output, jak i Low Output.

BUDOWA/WYGLĄD:

Konstrukcja jest podzielona na dwa osobne elementy: mamy oddzielny zasilacz i oddzielny przedwzmacniacz gramofonowy. Takie rozwiązanie ma za zadanie zmniejszenie zakłóceń pomiędzy zasilaczem a samą częścią odpowiedzialną za wzmocnienie sygnału z wkładki.

Wewnątrz urządzeń znajdziemy kilka markowych i dobrej jakości komponentów: kondensatory sprzęgające Mcap od Mundorfa, kondensatory filtrujące Nichicon, Rubycon, trzy lampy ECC803S są produkcji JJ.

Co ciekawe, wewnątrz zasilacza również znajdziemy lampę, tym razem jest prostownicza 6z4.

Zatem jest to jak zwykle raj dla żądnego przygody audiofila i umożliwia pełną żonglerkę szklanymi bańkami, choć te osiemset trójki tu zastosowane to bardzo uniwersalne lampy i z nowych produkcji dla mnie jedne z ciekawszych propozycji dostępnych na rynku, które jak najbardziej polecam.

Produkty Line Magnetic swoim wyglądem i aparycją przemawiają do mnie i to bardzo, czuć w nich inspirację szlachetnymi wyrobami od Alteca czy Western Electric.

Takie detale jak lakier młotkowy, dioda w oprawie sygnalizujące pracę urządzenia, czy hebelkowy przełącznik dają wrażenie solidności i jakości niczym sprzęt profesjonalny czy pomiarowy, a nie zwykłe klasyczne prostokątne obudowy urządzeń Hi-Fi.

Obudowa jest blaszana z masą otworów wentylacyjnych, a wewnątrz jest dodatkowa osobna obudowa w każdym z urządzeń, co z pewnością pomaga chronić od zakłóceń, jak i wzmacnia konstrukcję. Obie skrzynki łączymy dedykowanym przewodem zasilającym. Przy podłączaniu mamy charakterystyczny klik dobrego wtyku.

Do ogólnej jakości wykonania LP-33 przyczepić się nie sposób – na przednim panelu jest świecącą dioda typu LED, na tylnej ścianie zlokalizowano dwa oddzielne wejścia dla wkładek typu MM i MC, które mogą być użyte równolegle, przełączanie zrealizowano za pomocą przełącznika, na boku jest możliwość regulacji poziomu wyjścia sygnału i pewnie by skrócić ścieżkę sygnału został tam umiejscowiony. Oczywiście na tylnym panelu jest również gniazdo zasilana gdzie wpinamy przewód od zasilacza, który dostarcza producent, zakrętka masy, a jakość wspomnianych gniazd jest ponad przeciętna.

Preamp posiada maksymalne wzmocnienie ok. 72dB dla wkładek typu MC i dość duże ok. 55dB dla wkładek typu MM, co zdecydowanie wystarczy dla większości wkładek dostępnych na rynku, rezystancja wyjściowa to ok. 10 kiloomów choć nie wiem, której pozycji potencjometra to dotyczy. Jest to ważna uwaga przy wyborze interkonektów, ale to doświadczeni użytkownicy już wiedzą na tym pułapie.

Sam potencjometr, zdaje się niebieski ALPS, na zewnątrz posiada tarczę wraz z mini licznikiem – coś takiego stosuje się zazwyczaj przy wzmacniaczach lampowych dla precyzyjnej regulacji Biasu. Mała uwaga użytkowa, a właściwie kolejna zaleta – otóż możesz ustawić poziom identyczny jak np. CD dzięki czemu przy przełączaniu źródeł nie masz różnicy wzmocnienia sygnału.

Stopień wzmocnienia dla MC zrealizowany jest za pomącą zaekranowanych transformatorów LM, a w całym torze sygnałowym nie znajdziemy żadnego tranzystora, jak lampa to lampa.

Pierwszy raz podczas testu nie wachlowałem podwójnymi triodami ecc83/12ax7, 6z4 też nie ruszałem, coś złego się ze mną dzieje, dobra jedziemy z brzmieniem delikwenta.

Chcecie porozmawiać o audio i muzyce ?

ZAPRASZAMY DO NASZEJ GRUPY NA FACEBOOK

AudioMuzoFans

BRZMIENIE:

Line Magnetic LP-33 nie jest tanim, prostym przedwzmacniaczem gramofonowym i kierowany jest raczej do świadomego użytkownika, dla którego źródło analogowe jest ważne i istotne.

Pierwsze wrażenie po wpięciu w system, a właściwie to są dwa, cisza i otwarcie okien na oścież.

Fenomenalny jest poziom tła, cisza jak na preamp gramofonowy o tak sporym wzmocnieniu jest fenomenalna, a zaraz to lampowy sprzęt i taka cisza, bez przydźwięku, brumu itp.. serio mocno się zdziwiłem.

Na co dzień używam TRAudio Consulere i tu aż takiego niskiego poziomu szumu nie osiągnąłem, czy to ekranowanie, osobny zasilacz, może jeszcze coś ? nie wiem, ale efekt jest znakomity.

Tak jak na wstępie napisałem, warto zestawić ten przedwzmacniacz z podobnego pułapu elementami lub wyższymi, bo potrafi zaskoczyć nie jednego osłuchanego zawodnika, a i jeszcze jedna rzecz z dobrym phono stage jest jak z zespołami głośnikowymi i wzmacniaczem.

Dobry wzmacniacz wyciągnie więcej z głośników, tak samo jak dobry preamp wyciągnie więcej z wkładki, sorry tu nie ma co oszczędzać na tym elemencie toru.

Dobra, przejdźmy do walorów brzmieniowych, WOW ! jest od początku i banan nie schodzi od pierwszego odsłuchu, nie napiszę do końca bo nie mam na to ochoty, po kolei zatem.

Na początek Joe Satriani „Flying In A Blue Dream” (USA), ale jazda! Co ten preamp ma za dynamikę to nie mam pytań, jest tak dobry jak mój TRAudio i zdecydowanie lepiej od EAR 912!.

Atak, tempo, kontrast, skala, wszystko się zgadza i słychać że ten LM lubi takie klimaty z dobrą „grzałeczką”.

Dźwięk jest szybki i zwinny, a przy tym szalenie precyzyjny, wybrzmienia poszczególnych strun czy praca talerzy są doskonale zróżnicowane i szczegółowe, naładowane jak korniszony w słoiku od Babci.

Lecimy dalej i może teraz ostudzę temperaturę, słucham płyty Oscar Peterson Trio „We Get Requests” (UK) nadal świetny rozmach dynamiki i motoryki, Jazz podany z wigorem – to lubię.

Bas jest mocny i pewnie prowadzony z abstrakcyjną wręcz artykulacją, a przy tym taki przezroczysty, niczym nie przybrudzony, zero zamulenia. Jeżeli ktoś ma ochotę spiąć go z jakąś nudną wkładką, będzie zaskoczony ile z niej wyciągnie życia, tak samo jak ktoś wepnie go razem np. z „dyniami” dostaną więcej sił witalnych i być może w końcu się odezwą.

To nie jest preamp dla nudziarzy i smutasów, bardziej dla melomanów czerpiących z muzyki radość i emocje. Dobra, skończę z tym basem, jest solidny, mocny i zwarty zarazem, czasem bywa finezyjny i rozdzielczości mu nie zabraknie, wzorowo ? no prawie, bo bywa zanadto pogrubiony, lecz zrobi to w sympatyczny sposób.

Średnicę zostawię na później i przeskoczę do góry pasma. I znów ta zwinność i treściwość w przekazie.

Talerze perkusyjne na płycie testowej od Stereoplay „Highlights” są świdrujące, prawie kłujące, dokładne. Dźwięki w górnym rejestrze mają sporo powietrza i selektywności. Bez zaokrąglenia, czy zmiękczenia. Może czasem przydałby się większy spokój, ale czy na pewno? To coś już blisko granicy tzw. ukłucia, uff na szczęście LP-33 jej nie przekracza.

Test środka to przede wszystkim dwie płyty Muddy Waters i John Lennon. Tym razem bez Evy Cassidy – nie tym razem, to męski przedwzmacniacz. Absolutny sztos, środek jest wciągający, gładki i pełen emocji. Dla niektórych to może być wada, ale nie dla mnie: całość średnicy jest wysunięta przed szereg, jak lubię, artysta stoi, siedzi przede mną. Gitara „wychodzi” z głośników i kąsa mnie, ba nawet zachęca, abym wyciągnął z szafy swoje wiosło. „Jealous Guy” to taki utwór bazowy dla mnie na testy – słuchałem go w ogromnej masie urządzeń, ten odtworzony przy pomocy Line Magentic jest w mojej osobistej czołówce, palce lizać.

W ostatnim czasie przesłuchałem sporo ciekawych przedwzmacniaczy gramofonowych i szczerze, aby mieć coś lepiej, trzeba sięgnąć zdecydowanie głębiej do kieszeni, nowy Canor np.

Tak, cały przekaz dźwiękowy jest mocny, dynamiczny i zwarty, ten wyciągnięty środek pozwala scenie dźwiękowej być lekko głębszą niż zazwyczaj, szerokość jakoś tak mocno nie porwała, choć ma właściwe ramy.

Efekt 3D jest zatem lekko podkręcony przez tą wspomnianą głębokość, może trochę efekciarski, lecz mi to osobiście nie przeszkadza i jak najbardziej mógłbym z tym żyć.

Panorama dźwiękowa jest bogata, neutralna, choć lekko podkręcona, ale w ogólnym zakresie przyzwoitości jak najbardziej się mieści, czasami potrafi być nawet miodnie, jak na urządzenie lampowe przystało.

Muzykalność – tu nie ma się do czego przyczepić – to w końcu przedwzmacniacz lampowy, nie jest grubym misiem, ale piękno nagrań potrafi uchwycić i należycie przekazać bez zbędnej słodkości.

PODSUMOWANIE:

Line Magnetic LP-33, jest urządzeniem uniwersalnym, świetnie sprawdzi się w rocku, symfonice czy bluesie. Nie jest nudny, zdejmuje koc z głośników, porywa stopę do rytmicznej pracy, zwinny jak pantera, mocny jak V12. Wygląda jak urządzenie laboratoryjne, a ten odcień lakieru pasuje do wszystkiego. Ma coś z wirtuoza, wydobywane dźwięki są dynamiczne i szybkie, precyzyjne, a oddane jakby na luzaku, bez spiny. Żadne urządzenie nie wywołało tyle uśmiechu na mojej twarzy co ten Line Magnetic, brawo!.

SPECYFIKACJA TECHNICZNA:

Wymiary: przedwzmacniacz: 302*131*139mm, zasilacz: 170*113*81mm

Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20KHz(-1.5dB)

Pobór: 20W

Waga: 6,5kg

Impedancja wejściowa: MC 47Ω(L) 100Ω(H) MM: 50KΩ

Impedancja wyjściowa: 10KΩ

Czułość wejściowa: MC(H): 1mV MC(L): 0.5mV

Czułość wejściowa MM: 6mV

Wzmocnienie MC : 66dB(H), 72dB(L)

Wzmocnienie MM: 50dB

THD: 0.15%(1KHz)

Złącza

2x Wejście RCA (para)

1x Wyjście RCA (para)

1x masa

Cena 12 800,00 zł

SPRZĘT UŻYTY DO TESTU:

CD: Lector cdp 0.6t

Wzmacniacz: Lampizat0r gm70

Przedwzmacniacz: TRAudio CHAIRMAN

Przedwzmacniacz gramofonowy: TRAudio Consulere

Kolumny: Kinoton Cienema 200 by nowakAudio & Charliestudio

Interkonekty: MIT ,Qed ,Nordost, Wile Audio,

Przewody głośnikowe: Nordost, Straght Wire, Kimber, Duelund

Sieciówki: DIY-Neel, Helion

Gramofon: Pioneer PL 70 II, Ortofon Rohmann, Allnic Audio Rose

Kondycjoner: Neel 1800

DYSTRYBUCJA W POLSCE:

4HiFi Sp. z o.o.
Ul Wyczółkowskiego 10
44-109 Gliwicehttp://www.4hifi.pl/

redakcja: audiomuzofans.pl Paweł Nowak